W najbliższy weekend - 6 i 7 grudnia 2014: pięć seansów, 6 filmów, spotkanie z reżyserką Nataszą Ziółkowską-Kurczuk, prelekcje dr Ewy Dunaj-Kozakow. Wszystko zgodnie z naszą koncepcją programową: kino festiwalowe, klasyka kina, kino polskie, dokumenty. Zapraszamy !
A oto nasz program po kolei:
A oto nasz program po kolei:
THE STORY OF FILM:
ODYSEJA FILMOWA
Wielka
Brytania 2011, reżyseria: Mark Cousins
6 grudnia, sobota,
godz. 16:00
Ten wyjątkowy projekt, jakim jest
"Odyseja filmowa" składa się z
15 części i obejmuje 12 dekad historia kina, dzieje się na 6 kontynentach. Ta
zakrojona na olbrzymią skalę produkcja jest adaptacją książki Marka Cousinsa -
irlandzkiego reżysera i wybitnego krytyka filmowego. Projekt był pokazywany na
ubiegłorocznym festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty.
Ekipa
"Odysei filmowej" odwiedziła kluczowe dla rozwoju sztuki filmowej
miejsca i przeprowadziła wywiady z jej wielkimi osobowościami, jak Stanley
Donen, Gus van Sant, Lars von Trier, Roy Andersson, Claire Denis, Bernardo
Bertolucci, Robert Towne czy Jane Campion. W dokumencie znalazło się blisko
1000 fragmentów filmów. Jak powiedział o filmie reżyser: "The Story of
Film" było dla mnie odyseją. Kiedy zaczynałem, byłem po trzydziestce,
dzisiaj mam 46 lat. Dzięki niej odwiedziłem Burkina Faso, grób Yasujiro Ozu i
ulice Kalkuty o świcie. Do końca życia zapamiętam cięty język Stanleya Donena,
piękno Sharmili Tagore, Jane Campion opowiadającą o scenie z "Anioła przy
moim stole" i wspaniałego reżysera Youssefa Chahine'a przepowiadającego w
Kairze upadek Hosni Mubaraka na pięć lat zanim stało się to faktem.
O KROK OD SŁAWY
USA 2013, reżyseria: Morgan Neville obsada: Darlene
Love, Merry Clayton 6
grudnia, sobota, godz. 18:00
Nagrodzony w tym roku Oscarem dokument
Morgana Neville’a jest filmem na wskroś amerykańskim. Bohaterkami są
czarnoskóre wokalistki śpiewające
w chórkach u znanych wykonawców.
w chórkach u znanych wykonawców.
Film
opiera się bowiem na znakomicie dobranych materiałach archiwalnych i wypowiedziach uznanych artystów, wśród których znalazły się także sławy –
Sting, Mick Jagger, Bette Midler czy Bruce Springsteen.
Jest to film podminowany goryczą,
przede wszystkim zaś stawiający istotne pytanie, czym jest twórczość. Istotne
zwłaszcza dzisiaj, gdy artyzm powszechnie myli się z karierą medialną. Neville
zaczyna opowieść w latach 60. XX wieku, czyli wtedy, gdy czarne chórki wyparły
chórki białe składające się z miłych, stosownie ubranych i patrzących w nuty
pań. Czarnoskóre piosenkarki – tworzące takie grupy wokalne jak The Blossoms
czy The Raelettes, towarzyszące Rayowi Charlesowi
– wprowadziły na scenę feeling, swobodę, a przede wszystkim potężne, obejmujące kilka oktaw głosy.
– wprowadziły na scenę feeling, swobodę, a przede wszystkim potężne, obejmujące kilka oktaw głosy.
Najważniejszą odpowiedź na pytanie,
dlaczego sława nie musi być ostatecznym celem twórczości, daje Lisa Fischer.
Wokalistka ma na koncie nagrodę Grammy, a jednak zawiesiła solową karierę i
dzisiaj jest przede wszystkim głosem wspomagającym innych wykonawców (m.in. The
Rolling Stones). Jak sama powiada, muzyka oznacza dla niej przede wszystkim
dzielenie się, a nie rywalizację, a wtóruje jej Sting słowami, że sztuka to
przede wszystkim praca duchowa.
PANCERNIK
POTIOMKIN ZSRR
1925, reżyseria: Siergiej EIsenstein
obsada: Aleksander Antonow, Grigori
Aleksandrov
"Pancernik
Potiomkin" to film prawdziwie rewolucyjny, zarówno w treści jak i w
formie. Arcydzieło Siergieja Eisensteina, jest jednym z najważniejszych obrazów
w historii kina.
Na 80. rocznicę premiery
"Pancernika Potiomkina" Kino International, we współpracy z Deutsche
Kinematek, British Film Institute, Bundesfilm Archive w Berlinie oraz Munich
Film Museum zrealizowało projekt rekonstrukcji oryginalnej wersji arcydzieła.
Wersja ta, oparta na żmudnych badaniach źródłowych, jest najbliższa autorskiej
koncepcji mistrza, została cyfrowo zremasterowana i oczyszczona oraz wyposażona
w nową ścieżkę dźwiękową; monumentalna muzyka, którą w 1926 napisał do filmu
Edmund Meisel, została powtórnie wykonana przez Deutches Filmorchestra.
"Pancernik Potiomkin"
przedstawia epizod z rewolucji roku 1905 - słynny bunt na pokładzie
kotwiczącego w Odessie okrętu wojennego "Kniaź Potiomkin
Tawriczeskij". Zaczęło się od zepsutego mięsa, które załoga dostała na
kolację. Marynarze, odbywający służbę w nieludzkich warunkach, rozpoczęli
protest. Oficerowie kazali strzelać do buntowników, ale rozkaz nie został
wykonany - awantura o zepsute jedzenie zmieniła się w początek rewolucji.
W "Pancerniku Potiomkinie"
Siergiej Eisenstein zerwał z większością zasad obowiązujących w ówczesnym kinie.
Fabuła jest prosta, a bohater zbiorowy. Kino lat 20. było wciąż mocno zależne
od teatru. Tymczasem Eisentein poszukiwał języka czysto filmowego, nie
opowiadał lecz pokazywał, do perfekcji dopracował gramatykę obrazu opartą na
świeżych zdobyczach awangardy. Zasadniczym elementem tej gramatyki był
"montaż atrakcji" - nieliniowe zestawienie ujęć mające działać na
emocje widza na poziomie niemal podprogowym. Eisentein przywiązywał ogromne
znacznie do rytmu i operowania filmowym czasem; przykładem jest sekwencja
masakry cywilów na schodach odeskich - jedna z najsłynniejszych scen w historii
kina. Eisentein rozciągnął czas rzeczywisty za pomocą montażowego majstersztyku
uzyskując niewidziany przedtem efekt dramatyczny. "Pancernik
Potiomkin" był i jest przyjmowany jako arcydzieło.
Granatowy Zeszyt Polska
2013 reżyseria:
Natasza Ziółkowska-Kurczuk (72’) 7 grudnia, niedziela, godz. 16:50
Film dokumentalny o
życiu i twórczości Lutosławskiego powstał w oparciu o zapiski, które kompozytor
prowadził w swoim pamiętniku. Artysta przez prawie 25 lat notował w nim
refleksje na tematy związane ze współczesną kulturą.
Reżyserką obrazu jest Natasza
Ziółkowska-Kurczuk ("Komeda, Komeda", 2012). Do udziału w zdjęciach
zostali zaproszeni wybitni artyści z kraju i zagranicy – kompozytorzy,
dyrygenci i muzycy, którzy niejednokrotnie współpracowali z Lutosławskim. Film
zawiera wypowiedzi m.in. Krystiana Zimermana, Anne Sophie Mutter, Ursuli i
Heinza Holligerów, Kazimierza Korda, Jerzego Kornowicza, Danuty Gwizdalanki,
Krzysztofa Zanussiego, Julii Hartwig oraz Ireny Santor. Osobistymi
wspomnieniami dzieli się również w filmie usynowiony przez kompozytora Marcin
Bogusławski.
Tytułowy "Granatowy zeszyt",
jak cała spuścizna po Lutosławskim, znajduje się w zbiorach Fundacji Paula
Sachera w Bazylei. Zapiski, które zawiera, są osią narracyjną filmu. Reżyserkę
interesował zwłaszcza stosunek kompozytora do innych przedstawicieli powojennej
awangardy muzycznej i dziedzin sztuki współczesnej. Jego opinie na temat np.
Johna Cage'a były dla Ziółkowskiej-Kurczuk szczególnie ciekawe, bo za swojego
życia Lutosławski unikał, zarówno publicznie, jak i prywatnie, wypowiadania
sądów o innych ludziach.
W rolę swego rodzaju przewodnika po życiu
i twórczości kompozytora wcielił się w filmie Leszek Możdżer.
Pianista odwiedza miejsca związane z kompozytorem, analizuje jego utwory oraz
czyta fragmenty granatowego zeszytu.
LOCKE Wielka Brytania 2013, reżyseria:
Steven Knight, obsada: Tom Hardy, Ruth Wilson 7 grudnia, niedziela, godz.
18:15
Bohater, tytułowy Ivan Locke, jest
inżynierem, który schodzi z wielkiej budowy nocą, tuż przed kluczowym momentem
wylewania fundamentów pod wielką inwestycję. Zdejmuje gumiaki, siada za
kierownicą swego bmw i oddala się z wielką szybkością z kierunku Londynu.
Podróży autostradą co chwila towarzyszą telefony. Z nich się dowiadujemy, co
ważnego stało się w życiu Locke’a: jakaś kobieta rodzi jego dziecko, jego
zastępca na budowie został sam na sam z grupą obcokrajowców i operacją
budowlaną na niespotykaną skalę, jego żona i synowie szykują się na wspólne z
mężem i ojcem oglądanie ważnego meczu i nie są gotowi na to, co ma im do
przekazania, podobnie przełożony, który na wiadomość o dezercji inżyniera natychmiast
go zwalnia.
Można na film Stevena Knighta spojrzeć
jak na ćwiczenie z życia Można też uznać „Locke’a” za szczególny eksperyment
filmowy: jak długo uda się utrzymać uwagę widza na twarzy jednego aktora,
zamkniętego w klaustrofobicznej przestrzeni kabiny samochodowej, rozświetlanej
tylko światłami zegarów oraz GPS-a, i pokonującego pewną odległość w czasie
rzeczywistym? Okazuje się, że – owszem – można dość długo, zwłaszcza, jeśli ma
się twórczego operatora, który tak operuje kamerą, by pokazywany ukradkiem
świat na zewnątrz samochodu co najmniej równoważył napięcie, jakie budują
emocje wewnątrz auta. No i jeszcze, co wydaje się najważniejsze, potrzebny jest
aktor, który potrafi cały ten dramat uwiarygodnić, by nie powiedzieć: uczłowieczyć.
A Tom Hardy potrafi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz