sobota, 12 listopada 2011

Kino ABC, DKF "16" - 12 listopada 2011

DEBIUTANCI sobota, godz. 16:00
USA 2011, reżyseria: Mike MILLS, obsada: EwanMcGregor,
Christopher Plummer, Melanie Laurent  (104')   




       Mike Mills wyrasta powoli na jednego z najlepszych spośród amerykańskich filmowców obserwatorów życia rodzinnego. Po znakomitej "Rodzince" "Debiutantami" ugruntowuje swoją reputację. Jego najnowszy film to kolejny niezwykle dojrzały, prosty, a jednocześnie wielowymiarowy portret ludzkiej egzystencji. Nie mam wątpliwości, że dla widzów szukających w kinie czegoś więcej niż tylko dodatku do popcornu i macania w ostatnim rzędzie, Mills stanie się twórcą, na którego filmy czekać będą z niecierpliwością.
     "
Debiutanci" są jak życie. Pełno w nim smutku, cierpienia i strachu. Każdą chwilę zdają się wypełniać wspomnienia tego, czego zmienić nie można i lęk przed tym, co wydaje się nieuniknione. Śmierć i rozstania są aksjomatami naszego doświadczenia, a jednak nie powinno nam to przesłaniać chwil radości, szczęścia, a może nawet i miłości. Tego właśnie starał się nauczyć swego syna Hal.


ŁAGODNY POTWÓR - PROJEKT FRANKENSTEIN
sobota, godz.18:00
Węgry/Niemcy/Austria 2010, reżyseria:  Kornél Mundruczó, obsada: Rudolf
Frecska, Kornél Mundruczó, Lili Monori, Kitty Csikos   (90 min.)




     Kornél Mundruczó powraca z uwspółcześnioną i przewartościowaną wersją gotyckiej powieści doby romantyzmu - “Frankenstein” Mary Shelley. Wcielając się w postać filmowca, zostaje skonfrontowany z synem, o którego istnieniu nie wiedział.
   Siedemnastoletni Rudi wychowywał się poza domem, teraz powraca, domagając się od matki nie tylko ciepłego przyjęcia, rodzicielskiej miłości, której kiedyś mu odmówiła, ale i odpowiedzi na pytanie, kto jest jego ojcem. Mundruczó w roli Reżysera - Ojca bije się w pierś, przyjmuje odpowiedzialność za swoje dzieło. Jest nim nie tylko nieszczęsny syn, ale też - dość przewrotnie - sztuka sama w sobie. Do symbolicznych narodzin pot-wora dochodzi bowiem w trakcie zainscenizowanego przez bohatera - reżysera castingu. Jego syn, kruchy i niepewny, zmuszony do manifestacji własnych uczuć, popełnia morderstwo. A za nim idą kolejne, podobnie bezsensowne i wynikające z kompulsywnych odruchów jednostki nieprzystosowane do podejmowania właściwych relacji ze światem.
   Rozgrywający się w nieprzyjaźnie śnieżnej scenerii, w zamkniętej przestrzeni budapesztańskiej kamienicy “Łagodny potwór...” to zabarwione autobiograficznie wyznanie, śmiała próba odpowiedzi na pytanie: czym lub kim jest potwór, którego imieniem odgradzamy się dziś od tego, co nieludzkie, wynaturzone, prymitywne.
    "Moje filmy są metaforyczne. Zależy mi na tworzeniu możliwie najprostszych, wręcz naiwnych historii. To mój głos przeciwko wszechobecnej manipulacji: przede wszystkim w polityce, ale też  codziennym życiu. Manipulują nami oczywiście media, ale także system edukacji. Dlatego chcę - przy użyciu najprostszych środków - opowiedzieć o tym, jak żyjemy, jak działa nasz system społeczny, co z niego czerpiemy. Nie zależy mi jednak na byciu rozumianym przez wszystkich".
     Wierzę w kino, ale myślę, że zmieniła się jego funkcja. Kino nie spełnia już tych samych zadań, co kiedyś. W tym sensie zgadzam się na "śmierć kina". Pytanie, jak kino przystosuje się do współczesności, jak uda mu się skontaktować z nowoczesnym człowiekiem. To jest wielka niewiadoma. Odwiedzając liczne festiwale filmowe, na przykład wrocławski Nowe Horyzonty, upewniam się jednak w przekonaniu, że moje kino ma swoją widownię. Dodaje mi to pewności siebie".
Kornél Mondruczó

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz