Kino familijne, godz. 14:00
KRÓL MACIUŚ I Polska/Francja/Niemcy 2007
Maciuś, tuż przed swoimi ósmymi urodzinami, ma objąć rządy w kraju.
Chce uczynić wszystkie dzieci szczęśliwymi, dać im prawo decydowania o
sobie. Kiedy zamienia ich role z rolami dorosłych, świat przewraca się
do góry nogami, a na drodze do spełnienia dziecięcych marzeń staje zły
Generał...
Kino ABC, godz. 16:00
RÓŻA Polska 2011, reżyseria: Wojciech
Smarzowski, obsada: Marcin Dorociński,
Agata Kulesza, Kinga Preis, Eryk Lubos (98')
Akcja filmu rozgrywa się zaraz po zakończeniu II Wojny Światowej. Opowiada o
dramatycznych losach mieszkańców Mazur, którzy dla nowej władzy stali się ludźmi
drugiej kategorii, niegodnymi udziału w budowie nowej wspaniałej rzeczywistości.
Oczami polskiego oficera AK oglądamy tragiczną walkę o życie i honor, narodu
skazanego na zagładę przez dwa nacjonalizmy. Wydaje się, że w tak tragicznych
czasach nie ma miejsca na miłość. Ta jednak przychodzi i daje nadzieję, ale czy
na długo…
„Róża z Mazur” to film niezwykle poruszający i ważny, zarówno ze
względu na dramatyzm losów głównych bohaterów, jak i z uwagi na ukazanie w
pełnym świetle fragmentu naszej najnowszej historii, z którym nigdy dotąd nie
zmierzono się tak otwarcie.
Lato 1945. Tadeusz, były
żołnierz AK, któremu wojna zabrała wszystko i niczego nie oszczędziła, wędruje
przez Mazury. Dociera do wdowy po niemieckim żołnierzu, którego śmierci był
świadkiem.
Mieszkająca sama w dużym
gospodarstwie Róża przyjmuje Tadeusza chłodno, pozwala przenocować. Tadeusz
odwdzięcza się za gościnę pomocą w obejściu. Róża, choć się do tego nie
przyznaje, potrzebuje czegoś więcej – przede wszystkim ochrony przed
szabrownikami, którzy nachodzą jej
gospodarstwo. Stopniowo Tadeusz poznaje przyczyny jej samotności … Na tle
krajobrazu wyniszczonego przez wojnę, gdzie nadzieja stała się narzędziem
propagandy, między dwojgiem ludzi z odległych światów rodzi się miłość…
niemożliwa?
Nie szukałem
filmowych odniesień. Ja na swoje Mazury „trafiłem” przypadkiem. Zainteresował
mnie scenariusz Michała Szczerbica, ponieważ przeczytałem historię, której sam
bym nie wymyślił. Historię, która przychodzi z innego świata. Poza tym zawsze
chciałem zrobić film o miłości. I to był ten moment, w którym tak naprawdę
zanurzyłem się w historię Mazurów - narodu, który padł ofiarą dwóch
nacjonalizmów i został unicestwiony.
Podstawową warstwę filmu tworzy opowieść o
miłości. Trudnej i na gruzach. Ona jest Mazurką - Niemką a może Polką, to
pojęcie względne i zależy od politycznej manipulacji, czego dowody (i skutki)
pokazuję na ekranie - jest kobietą, która z rąk Rosjan, później Polaków, doznała
nieszczęść i najcięższych upokorzeń. On jest Polakiem, któremu Rosjanie i
Niemcy, wojna i okupacja, zrujnowały życie. Wrak człowieka. Duch.
Połączy ich
biologiczny odruch przetrwania, szybko jednak okaże się, że każde z nich może
się odrodzić dzięki wzajemnej bliskości. Oboje są okaleczeni, nie widać nadziei,
perspektyw ani przyszłości i dlatego początkowo jest to szansa bardziej na życie
niż na miłość. Miłość przyjdzie na końcu. W ostatniej chwili.
z materiałów promocyjnych dystrybutora
DKF 16 przegląd filmowy: RZECZYWISTOŚĆ I KREACJA, godz. 18:00
WHISKY DLA ANIOŁÓW reżyseria:
Ken LOACH, Francja/Wielka Brytania 2012, obsada: Paul Brannigan, John
Henshaw, Roger Allam, Gary Maitland (101')
Miarą talentu Brytyjczyka Kena Loacha jest to,
że mimo emocjonalnego szantażu, szermowania wyświechtanymi hasłami równości czy
solidarności, unika ideologicznego patosu i potrafi zręcznie omijać pułapki
sztuki politycznie zaangażowanej. Wpisujące się w ten nurt „Whisky dla aniołów”
to skromna panorama losów młodocianych przestępców z robotniczej dzielnicy
Glasgow, walczących o prawo powrotu do normalności. Film 80-letniego reżysera
przypomina niewinną komedię meandrującą w stronę bajkowej, zgoła
surrealistycznej historii kryminalnej, o czwórce nieudaczników, którzy
przygotowują skok na galon alkoholu wart milion dolarów.
Naszkicowana w prologu złowroga wizja
beznadziejnej, czarnej przyszłości straszy tylko przez chwilę. Później coraz trudniej
już nie uwierzyć w podszytą marzeniami opowieść o niezłomnej przyjaźni,
odkrywaniu szczęścia i nie docenić wagi krzepiącego morału. Nowe, optymistyczne
oblicze Loacha trochę dziwi, nie sposób mu jednak odmówić wdzięku.
Janusz Wróblewski – Polityka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz