czwartek, 20 lutego 2014

22 - 23 lutego, sobota, niedziela

SOBOTA - 22.02.

KINO ABC  godz.16:00     SIOSTRA TWOJEJ SIOSTRY        
DKF "16"   godz.18:00     LATERNA MAGICA: CALL GIRL   

NIEDZIELA - 23.02. 

KINO ABC  godz.16:00     Z MIŁOŚCI DO...                          
DKF "16"   godz.18:00     LATERNA MAGICA: NA GŁĘBINIE  

Informacja o filmach:

SIOSTRA TWOJEJ SIOSTRY USA 2012, reżyseria Lynn Shelton, obsada: Emily Blunt, Rosemarie DeWitt, Mark Duplass (90‘)


     Emily Blunt („Diabeł ubiera się u Prady”) w niezależnej komedii pełnej pomyłek i nieporozumień, skrywanych uczuć i niewypowiedzianych pragnień.  Iris i Hanna to siostry. Jack jest najlepszym przyjacielem Iris. Ta trójka niespodziewanie spędzi razem kilka dni w domku na odludziu… Doskonale przyjęta na festiwalach w Sundance i w Toronto komedia Lynn Shelton, w której współcześni trzydziestolatkowie muszą pod wpływem zbiegu okoliczności zrzucić maski i zmierzyć się ze swoimi niepokojami i uczuciami.
 Prasa o filmie:
    Dynamiczne i pełne napięcia zmiany w relacjach trójki bohaterów są ekscytujące, a porozumienie między odtwarzającymi ich aktorami nieomal magiczne. Duplass, DeWitt i Blunt prezentują się tutaj w jednych z najdoskonalszych, najsubtelniejszych ze swoich ról. Grają ze sobą z tym rodzajem łatwości i zaufania, z jakimi mamy do czynienia w przypadku miłości.
                                                                                     Entertainment Weekly
   Świetny przykład na to, co utalentowany reżyser potrafi osiągnąć, mając do dyspozycji doskonałych aktorów i napisaną prosto od serca historię. Ten film potwierdza, że małe przyjemności dają największą satysfakcję.
                                                                                     The Guardian
Reżyser o filmie:
Staram się opowiedzieć pewną historię i humor pojawia się tu w bardzo określonym kontekście. Jest oparty na postaciach i sytuacjach, w których one się znajdują. W moich filmach nie opowiadam dowcipów. Jakiś czas temu zorientowałam się, że najzabawniejsze sytuacje powstają w te dni, gdy na planie jesteśmy najbardziej poważni. Kiedy postaci znajdują się w sytuacjach najbardziej niepokojących i intensywnych. To budzi śmiech na widowni, bo odnajduje się ona w nich. Na zasadzie: „moja żona ma taki sam wyraz twarzy, kiedy wie, że wciskam jej kit!”. Na szczęście - a jest to coś do czego dążę - postaci w moich filmach są dla widzów prawdziwe, autentyczne. To jest różnica między mną, a kimś kto stara się być zabawny. Cały czas nie wiem, czy „Siostra mojej siostry” to komedia. Jest w tym filmie tyle samo powagi, co humoru.

Z miłości do… Wielka Brytania, reżyseria: Paul Andrew Williams, obsada: Vanessa Redgrave, Terence Stamp, Gemma Arterton, Christopher Eccleston (93’)



      „Z miłości do…" to kolejny po „Dziewczynach z kalendarza", „Hotelu Marigold", „Kwartecie" czy goszczącym niedawno na naszych ekranach „Zamieszkajmy razem" film, którego bohaterowie wchodzą w tzw. smugę cienia i wciąż łakomi życia, pełni nadziei łapią każdy promyk radości i powiew młodości.
     Taka jest Marion znosząca swoją chorobę z uśmiechem i pogodną zgodą na przemijanie. Kobieta w terminalnej fazie raka odnajduje ukojenie w muzyce, śpiewając w lokalnym chórze, złożonym z samych seniorów. Jej pasji nie podziela mąż Artur, uważając, że żona ośmiesza się i traci ostatnie dni życia na dziwaczne i nikomu niepotrzebne fanaberie. Sam z natury odludek i mizantrop z trudem znosi myśl o rozstaniu się z kobietą, z którą spędził prawie pół wieku, na zawsze.
     Żona próbuje w nim, mimo wszystko, zaszczepić zasadę „Carpe Diem", pokazując, że można być jej wiernym nawet u schyłku życiowej drogi. A co najważniejsze, ta sztuka udziela się widzom. „Z miłości do…" (…) porusza swoją bezpretensjonalnością i ciepłem.
Na szczęście reżyser, Paul Andrew Williams nie udaje, że jest Michaelem Hanekem i nie próbuje mocować się z dramatyczną dotkliwością starości, zniedołężnienia i umierania, wirtuozerską ręką poprowadzoną przez austriackiego mistrza w obsypanej nagrodami „Miłości". Sentymentalny dramat ocierający się momentami o (…) komedię (zwłaszcza w przerysowanych scenach prób i występów chórzystów-staruszków, w krzepiącym acz zaskakującym repertuarze od hip-hopu po hard-rocka!) zyskuje dzięki kreacjom aktorskim.
     Gwiazdy brytyjskiego kina lat 60. i 70. przenoszą film na wyższy poziom. Posągowy, nie potrafiący uronić ani jednej łzy, Terence Stamp jako Artur i empatyczna, prawdziwa do szpiku kości, Vanessa Redgrave w roli Marion sprawiają, że chwytająca za serce opowieść o rozstawaniu się ze swoją drugą połówką i przemianie zgryźliwego tetryka w człowieka zdolnego do afirmacji życia nie trąci tanią czułostkowością. Nie oznacza to jednak, że na seans „Z miłości do…" nie należy przygotować chusteczek. Gdy Marion śpiewa publicznie solo znany przebój Cyndi Lauper „True Colors", który tak naprawdę wykonuje tylko i wyłącznie dla swojego ukochanego męża, naprawdę trudno się nie wzruszyć.

CALL GIRL Szwecja/Norwegia/Finlandia/Irlandia 2013, reżyseria: Mikael MARCIMAIN, obsada: Sofia Karemyr, Simon J. Berger, Josefin Asplund, Pernilla August, Anders Beckman (140’)


      Oparty na faktach film, który odsłania kulisy politycznej seksafery w liberalnej Szwecji lat siedemdziesiątych. Połączenie znakomitej gry aktorskiej (Pernilla August, aktorka Bergmana) i hipnotyzującej atmosfery tamtych czasów, którą doskonale oddają zdjęcia Hoyte van Hoytema, operatora „Szpiega“, kostiumy Cilli Rörby (kostiumograf filmowej adaptacja trylogii „Millenium“ Stiega Larssona) oraz przeboje ABBY.   
    Sztokholm, rok 1976. Za fasadą opiekuńczego państwa, kwitnie seksbiznes. W nocnych klubach i pokojach hotelowych, politycy korzystają z usług nieletnich prostytutek. Iris – wychowanka poprawczaka zostaje ekskluzywną Call Girl zwabiona wystawnym życiem i drogimi ciuchami. Nastolatka, która sypia za pieniądze z urzędnikami jest cennym świadkiem w śledztwie, które ma doprowadzić do przewrotu na szczytach władzy.
 REŻYSER O FILMIE:
     Kiedy rozpoczynałem prace nad filmem CALL GIRL byłem przekonany, że będzie to czysty thriller, nawiązujący do moich ulubionych amerykańskich filmów z lat siedemdziesiątych. Film skupiający się na intrydze, dla którego najważniejsza jest fabuła, osnuta na prawdziwym politycznym skandalu, jaki wydarzył się w Sztokholmie w połowie lat siedemdziesiątych.
Scenariusz był bogaty, ale im bardziej pochłaniały mnie przygotowania do zdjęć, casting, a potem realizacja, tym bardziej czułem, że muszę zagłębić się w psychikę moich bohaterów, dać im tyle psychologicznej głębi, ile to możliwe, pozwolić im na niekonsekwencję, by nigdy nie byli jednoznacznie dobrzy albo źli.
     Chciałem, by warstwa wizualna była z jednej strony niewymuszona i naturalna, ale też pełna blasku i kolorów, doprawiona szczyptą kinowej poezji. CALL GIRL to opowieść o utracie niewinności: tracą ją młode dziewczęta, policja, politycy. Splatając osobne nitki ludzkich losów, byłem w stanie budować historię o bardziej uniwersalnym wydźwięku
Materiały promocyjne dystrybutora

NA GŁĘBINIE Islandia/Norwegia 2012, reżyseria: Baltasar KORMÁKUR, obsada: Ólafur Darri Ólafsson, Stefán Hallur Stefánsson, Jóhann G. Jóhannsson (95’)


      „Na głębinie” otrzymał rekordową ilość islandzkich nagród filmowych i został okrzyknięty jednym z najlepszych filmów tej kinematografii ostatnich lat. Scenariusz filmu Baltasara Kormákura oparty jest na prawdziwej historii islandzkiego rybaka ocalałego z katastrofy kutra w 1984 roku. Olafur Darri Olafsson, jeden z najlepszych skandynawskich aktorów, poruszająco wcielił się w człowieka, który mierzy się z potężnymi siły natury.
    Nieśmiały Gulli należy do zwartej załogi sześciu rybaków, pracujących na kutrze rybackim. Mieszka na skalistej wyspie Westmann u południowych wybrzeży Islandii. Mężczyzna, podobnie jak jego koledzy, spędza czas na piciu i  bijatykach przerywanych wyprawami na ryby. Dobrze zahartowany w ciężkich warunkach nie podejrzewa, że jeden ze zwykłych rejsów przerodzi się w tragedię…
     Uniwersalna walka człowieka z naturą, jego okupione cierpieniem zwycięstwo pokazane jest w sposób bliski dokumentowi. Bohater patrzący widzowi prosto w twarz, poruszająca muzyka i rewelacyjnie nagrane odgłosy oceanu nie pozwalają złapać oddechu w czasie obserwowania walki Gulliego.
REŻYSER O FILMIE:
     Historię wypadku Guðlaugura Friðþórssona znam od osiemnastego roku życia. Bardzo silnie zapadła mi w pamięć. My Islandczycy jesteśmy narodem rybaków i każdy z nas odczuł, bądź przeżył niejeden morski wypadek. Pomyślałem, że najlepszym sposobem opowiedzenia o wszystkich rybakach (i Islandczykach) będzie pokazanie historii przetrwania jednego z nich. Poza tą  warstwą, ważny jest też rok 2008, który na Islandii okazał się początkiem wielkiego kryzysu finansowego. Nie chciałem jednak opowiadać o tym z perspektywy wielkich banków bądź osób, które straciły dużo pieniędzy. Interesowała mnie szersza perspektywa i pytanie, dlaczego mimo wszystko ludzie żyją w takim miejscu jak Islandia. W kraju, w którym ciągle wybuchają wulkany a wiele miejsc praktycznie nie nadaje się do zamieszkania. Mój film w jakiś sposób, może bez wyraźnej odpowiedzi, daje obraz wytrwałości i siły ludzi zamieszkujących Islandię. Część filmu przypominająca eksplozję wulkanu z 1973 roku i walkę o przetrwanie miejscowej ludności, w pewnym sensie obrazuje krach finansowy. Chciałem metaforycznie pokazać cały kraj poprzez jedną małą wioskę.
Materiały promocyjne dystrybutora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz