środa, 28 marca 2012

"PRZEPIS NA MIŁOŚĆ" oraz "WYMYK"

Kino ABC - 31 marca, sobota godz. 16:00

PRZEPIS NA MIŁOŚĆ Belgia/Francja 2011, reżyseria: Jean-Pierre AMERIS, obsada:Benoit Poelvoorde, Isabelle Carre (80')


On jest właścicielem upadającej fabryki czekolady, który umiera ze strachu, na myśl o rozmowie z kimś obcym. Ona zna jeden z najlepszych przepisów na czekoladki, ale jest zbyt nieśmiała, żeby wyjawić swój sekret. Tych dwoje mogłoby stanowić idealną parę. Gdyby tylko któreś z nich odważyło się zrobić pierwszy krok…

DKF "16" - 31 marca, sobota godz.18:00

WYMYK Polska 2011, reżyseria: Greg ZGLINSKI, wyk. Robert Więckiewicz,  Łukasz Simlat, Gabriela Muskała, Marian Dziędziel


„Wymyk” można podzielić na dwie części. Pierwsza jest czysto obyczajowa. Dwaj bracia prezentują wyraźnie odmienne postawy życiowe i ich spór wychodzi poza sprawy zawodowe, przenosi się normalne życie. Po stronie Jerzego jest odwaga i spokój; Alfred raczej boi się wychylać, ale stara się bez przerwy udowadniać wszystkim wokół, że jest zupełnie inaczej (popisuje się szybką jazdą samochodem, kupuje broń). Gdy nieoczekiwanie następuje zwrot akcji i życie bohaterów zmienia się o 180 stopni, Alfred musi radzić sobie nową sytuacją. Widz obserwuje, jak próbuje on normalnie funkcjonować w obliczu grzechu zaniechania, świadomy tego, że w pewnym momencie życie go przerosło i okazał się zwykłym tchórzem.
Ten film to przede wszystkim popisowa rola Roberta Więckiewicza. To w tej chwili prawdopodobnie najlepszy polski aktor. Nie raz już udowadniał, że potrafi zagrać złożone, skomplikowane postacie, ale „Wymyk” jest o tyle istotnym punktem w jego artystycznym CV, że gra tu zupełnie innego człowieka niż zazwyczaj. Alfred jest osobą pełną zakamuflowanego strachu przed życiem, pozbawioną pewności siebie – w takiej roli Więckiewicza jeszcze nie widzieliśmy. Co ważne, zagrał ją nad wyraz przekonująco i bardziej wiarygodnie niż wcześniejsze role prawdziwych twardzieli.
„Wymyk” to film dość prostolinijny, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Historia wydawać się może wprawdzie trochę zbyt naiwna i wchodząca na tory moralizatorskie, ale reżyser i scenarzysta potrafili osadzić ją w odpowiednich ramach. Sama reżyseria jest bardzo sprawna, a dramatyczna scena w pociągu potrafi wbić w fotel, co nieczęsto się zdarza w polskim kinie. Greg Zgliński wyraźnie czuje język opowiadania filmowego, i choć brakuje mu jeszcze paru szlifów, jest bez wątpienia na dobrej drodze.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz